Do naszej redakcji zwróciła się matka dzieci oraz znajoma rodziny, o której pisaliśmy kilka dni temu. - Dzieci mają się świetnie, są zadbane, pogodne i uśmiechnięte i mają wsparcie kochającej mamy i dziadków - napisała kobieta w mailu przesłanym do redakcji.
O sprawie z Krynek informowaliśmy w tekście Ojciec: moje dzieci zaginęły, nie mam z nimi kontaktu. Opieka społeczna: Na dzień dzisiejszy dzieciom nie dzieje się krzywda [INTERWENCJA]
Kobieta zwróciła się z prośbą o sprostowanie informacji.
- Nigdy nie byłam i nie jestem żoną ojca moich dzieci. Wróciłam z Belgii do Polski z powodu przemocy psychicznej, jaką stosował i nadal stosuje wobec mnie były partner, a czego świadkiem były dzieci. Partner wiedział dokładnie o naszym powrocie do Polski, znał datę, godzinę, oferował pomoc w zorganizowaniu wyjazdu, a w jego obecności kurier odbierał z domu rzeczy dziecięce i moje, a było to ponad 45 kartonów (rowery hulajnogi, motorek i inne). Posiadam nagranie jako dowód w tej sprawie – tłumaczy matka dzieci. – Nasz wyjazd za granicę był czasowy i tylko zarobkowy. Nigdy nie planowaliśmy stałego pobytu w Belgii. Dzieci urodziły się w Polsce, mają polskie obywatelstwo oraz stały meldunek na terenie Rzeczypospolitej Polskiej. Centrum życiowe zawsze było i nadal jest w Polsce. Ojciec dzieci jest Polakiem, jest obywatelem Polski, ma stały meldunek w Polsce, a w Belgii ma meldunek tymczasowy, umowę na wynajęte mieszkanie na czas określony (najem kończy się w 2021 r.) i jest bezrobotny, gdyż nie ma pracy.
Wcześniej już kontaktowaliśmy się z Komendą Policji w Sokółce. Okazało się, że funkcjonariusze nie prowadzili żadnego dochodzenia w tej sprawie.
- Dzieci mieszkają w swoim domu rodzinnym i nie są uwięzione, ani zastraszane, ani nie zaginęły, a obecnie mają nauczanie zdalne, gdyż do 18 kwietnia 2021 wszystkie przedszkola w całej Polsce są zamknięte z powodu pandemii. Na uwagę zasługuje fakt, ze dzieci mają się świetnie, są zadbane, pogodne i uśmiechnięte i mają wsparcie kochającej mamy i dziadków. Dzieci są bezpieczne i nigdy nie doświadczyły przemocy ze strony matki oraz jej rodziców – pisze kobieta w mailu nadesłanym do redakcji. - Ojciec dzieci wielokrotnie nachodził rodzinę, wyzywał domowników, podglądał przez lornetkę, śledził i zastraszał i tutaj właśnie była wzywana policja. Sam bez skrupułów złożył wniosek do sądu o przymusowe odebranie dzieci od matki, gdyż chce zabrać dzieci do Belgii, by czerpać tam profity i żyć z zasiłków. Dla ojca nie chodzi o dobro dzieci, bo przecież mógł odebrać je z przedszkola i wyjechać, czego jednak nie uczynił, prawdopodobnie chcąc zaistnieć w mediach.
W tej sprawie skontaktowała się z nami także znajoma rodziny.
- Matka dzieci nigdy nie byłą żoną tego człowieka. Wyjechali do Belgii jak wiele ludzi, by zarobić pieniądze i wrócić do Polski i tu się osiedlić. To był wyjazd czasowy. Rodzice dzieci są Polakami i też mają stały meldunek w Polsce. Kobieta zmaga się oprawcą psychicznym, który z premedytacją i bez skrupułów ją niszczy. Zapowiedział zemstę na matce i to robi. On wiedział o wyjeździe dzieci z matką do Polski na stałe i zgodził się na ten wyjazd, nawet oferował jej swoją pomoc, ale odkąd są w Polsce zaczął terroryzować ją w każdy możliwy sposób - jako dowód jest nagranie – tłumaczy znajoma rodziny. - Ojciec zna adres zamieszkania dzieci, przyjeżdżał na spotkania, dzwonił i z dziećmi rozmawiał. Są na to dowody w postaci zdjęć i wiele osób widziało te spotkania. Dzieci chodzą do przedszkola, a teraz na czas pandemii uczą się zdalnie, więc nie są ukrywane i nie zaginęły. Dzieci są zadbane, bezpieczne i nie dzieje im się żadna krzywda, bo matka bardzo sumiennie o nie dba i mocno je kocha i cieszy się bardzo dobrą opinią w lokalnym środowisku.
O sytuacji poinformowany jest Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Krynkach.
- Ojciec dzieci wielokrotnie przyjeżdżał pod pretekstem spotkań i zachowywał się w sposób wulgarny i niebezpieczny. Przyjeżdżał pod dom i groził domownikom, zaczepiał obcych ludzi, mówił oszczerstwa pod adresem tej rodziny oraz wyzywał. Domownicy wiele razy wzywali policję w obawie o swoje zdrowie i życie. Policja widziała dzieci, które są wesołe i bezpieczne. Dzieci nigdy nie były zastraszane, a podawane informacje to kłamstwa. Ta rodzina to dobrzy ludzie, ze wszystkimi żyją w zgodzie i mają dobrą reputację. To ojciec złożył wniosek do sądu o odbiór dzieci i na 14 maja jest wyznaczony termin rozprawy. Nie płaci alimentów i jest mu postawiony zarzut, a w sądzie toczy się sprawa o naruszenie cielesności matki, którą uderzył – kontynuuje znajoma. - W Wielką Sobotę ojciec dzieci bez pozwolenia wtargnął na teren posesji z kamerą i mówił oszczerstwa pod adresem rodziny i z tego powodu była wzywana policja - są na to dowody. To jest celowy atak na matkę i jej rodzinę w celu upokorzenia i znęcania się psychicznego. Ojciec, który troszczy się o dzieci nie przykleja na auto plakatu szkalującego dobre imię dzieci! To jest działanie z premedytacją, które mocno szkodzi dzieciom i rodzinie. On nie pozwala na normalne życie ani dzieciom, ani ich rodzinie i w każdy możliwy sposób je uprzykrza. To jest znęcanie się psychiczne ojca nad dziećmi i matką. Ten człowiek znęca się nad niewinnymi ludźmi. Pomóżcie dzieciom i matce.
(or)