Dzisiaj młode mamy, gdy dowiadują się o swoim błogosławionym stanie, chcą poinformować o tym fakcie cały świat. Cieszą się, cierpliwie przygotowują wyprawkę dla przyszłego malucha, wybierają klinikę lub szpital i czekają na szczęśliwe rozwiązanie. Jeżeli posiadają już starsze dzieci, przygotowują je na przyjęcie brata lub siostry. A jak kilkadziesiąt lat temu brzemienne kobiety radziły sobie z codziennymi pracami w gospodarstwie i przygotowywały do macierzyństwa? Chociaż były szanowane i uważane, ukrywały swój stan. Nie dlatego, że wstydziły się. Chciały w ten sposób chronić swoje nienarodzone dziecko przed urokami i złymi mocami.
Rozmawiamy na ten temat z panią Anną.
Jak dawniej zachowywała się kobieta, która dowiadywała się, że jest w ciąży?
- Jana cieszyłasa, nu nikomu nic ni hawaryła. Baćkie czy mużyk znali, ala uże dzieci czy susiedzi nie. Starejszyja hawaryli szto ni trebo ab hetum razkazwaci usim kab ni urakczy dziciaci. I bieramiennyja baby adziawalisa u szyrokija spadnicy, zakrywalisa fartuchami kab nichto ni dadumałsa praudy. Jany tak dołho chawali swoj stan jak tylko mahli.
Ale przecież chyba i tak ludzie wiedzieli? Nie sposób było tego ukryć, prawda?
- Wiedali i hawaryli szto jana „takaja” albo „pry nadzieji”, ala nichto hałasno hetaho ni hawarył. Szczagólnia maładzicy szanawali. A tyja baby szto ni mahli mieć dzidziej nazywali „pustymi” albo „jałowymi” i wieryli szto jany nahreszyli i Boh jich pakarał.
I jak były traktowane we wsi kobiety „przy nadziei”?
- Usie jich szanawali i paważali. Trebo było jim pamahaci wa usiom. I padwiaźci jak jana iszła dzie i pamahczy u raboci jakoj. Ni możno było swarycca z jeju i kryczaci. Jak jana czaho chacieła ni możno było admaulaci.
A czego nie powinny robić w takim stanie?
- Heto uże insza dzieło. Takim babam mnoho reczau ni możno było rabici. Jany ni mahli miasici chleba, kisici kapusty i hurkou, bo ni udadutca. Kiepsko było jak chto spatyknuł takuju jak jechał szto prodać na rynak czy u swaty. Maładzicam ni możno było paladaci u ahoń, na kalekich i usłuchatca tych katoruja kiepsko haworać. Trebo było pilnawaci kab czaho ni spałochatca, ni swarytca z nikim. Ni pirahladatca u lusterku, na żaby ni paladaci.
Dało się tego wszystkiego przestrzegać?
- Staralisa, jak mahli, ala na peuno ni usiaho uściarahlisa. A potym, jak z dziciaciam było szto, to ni tak to hawaryli szto maci rabiła heto czy toja a ni pawinna.
A przewidywano płeć dziecka?
- Tak, jak maładucha chadziła piekna i chaciełaso jej kisłaho i sałonaho, to na peuno budzia syn. A jak była brydka z twaru i sałodkaho joj chaciełaso to na peuno doczka budzia. Doczka dla maciary urodu zabrała.
A sam poród gdzie się odbywał?
- U chaci, ni było jaszcze szpitalau. U każdyj wioscy była da hetaho babka. Kiedy było uże wiadomo szto czas pryszoł, baćko jechał pa jaje. U chaci hreli wodu u saganoch a małyja wysyłali dzie tam da radziny daloko kab szto pryniaśli. I tak radziłsa mały czaławiek. Babka ahladała nawarodka i pamahała dla maciary jaho karmici. Wielmi pilnawali kab maci ni naczała karmici z lewaho boku bo dzicia budzia mańkutam. I tedy uże hatowili usio dla małoho.
Nie przygotowywano wcześniej wyprawki?
- A dzież tam! Ni możno było! Hawaryli szto jak Boh daść dzicia to i daść usio dla jaho. Dapiero tedy szyli pialuszki i koszulki za starych znoszanych reczau. Jany byli miakija a nowa pałatno sztyuna byłoby dla dziciaci. I ścisło zawiwali dzicia kab rouniankija nożki mieło i ruczki.
A jak było z odwiedzinami?
- Da chryścinau ni możno było nikomu pakazwaci dziciaci, kab ni urok chto. Najlepiaj czyrwony kaśniczok pryczapici. A maci da soraka dzion była niczysta i ni możno było joj nidzie chadzici nawat da Cerkwy czy Kaścioła. Da czasu jak pojdzia da uwodu. Jak uże chto pryszoł to ni możno było chwalici małoho.
A samo wychowanie dziecka różniło się od dzisiejszego?
- Inaksza było. Usie hawaryli szto jak dzicia płacza to budzia dołho życi. A jak wielmi było spakojna to sztości ni tak. I czasam było tak szto zachodzim da czyjeści chaty a tam dretca małoja aż strach usłuchatca, czom Wy nic ni robicia pytajam u maciary? A jana na heto – zdarowa, to kryczyć. Ala ni usie tak było. Pomniu szto u naszych susiedziau dzicia wiszczało moża z try dnie. I musiali pirepałach wyliwaci. Bo jano czahości spałochałosa.
Czyli co dokładnie robiono?
- Hreli wodu i hatowili popiał a potym małoja nacirali jim i kupali. I zamaulali pirepałach. Jon moh być usialaki – i kaciaczy, kuraczy czy ahniowy. Heto znaczyć czaho dzicia spałochałaso.
I pomagało?
- Pamahało. Trebo było wieryć mocno u heto. A jak ludzi nahlenuli kiepskim wokam, to ustryhali albo woczy padołkam piracirali. Tak to kiedyści było.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Halina Raducha